poniedziałek, 3 czerwca 2013

sklepy ze składnikami kosmetycznymi: mazidła, zsk, e-naturalne i BeautyEver :)

Od dłuższego czasu noszę się z zamiarem opisania moich ulubionych (lub nie) sklepów ze składnikami kosmetycznymi.
Ze składnikami mam do czynienia od około 6 lat. Robię kremy, sera, toniki, micele i balsamy.
Korzystam z zakupów w kilku sklepach: Mazidła, Zrób Sobie Krem (ZSK), e-naturalne,  Beauty Ever i Biochemia Urody (linki niestety trzeba sobie wyszukać samodzielnie, ponieważ nie zamieszczam reklam).

Moje naj najulubieńsze są Mazidła i ZSK, a zaraz za nimi, na drugim miejscu – e-naturalne i Beauty Ever. Biochemia Urody znajduje się na szarym końcu, zdarzyło mi się tam robić zakupy kilka razy gdy powstała (mniej więcej 4-5 lat temu) i ostatnio raz, skuszona przez koleżankę na wspólne zamówienie, ale never more.

Mazidła i ZróbSobieKrem – nie powinnam ich traktować łącznie, ale jak bum cyk cyk, nie widzę pomiędzy nimi większych różnic. Oba sklepy są rewelacyjne :) Na dodatkowy plus ZSK trzeba dodać „Kolorówkę” z kolorowymi mikami, możliwość łączenia zamówień i jedną cenę przesyłki. Poza tym oba sklepy mają super obsługę, poczynając od kontaktu przez automatyczne wiadomości e-meilowe, do wymiany uwag z żywymi człowiekami J Rewelacyjne składniki, bardzo dobre jakościowo, świetnie zapakowane i opisane. Wspaniałe hydrolaty. Ceny – umiarkowane, znośne (to co akurat jest droższe w jednym, jest tańsze w drugim J ). No i w każdym zawsze dokładają próbki, i to na dodatek – w miarę możliwości – właśnie te, o które się prosi. Dla mnie rewelka J
Na ZSK uwielbiam szczególnie zestawy liposomowe i bazę kremową. Z mazideł z kolei – hydrolaty i peptydy J

E-naturalne – u nich popełniłam do tej pory tylko kilka zamówień. Jak na razie obsługa fajna, przesyłka szybka, próbki dodają J Ale, jak dla mnie, trochę za mały asortyment – szczególnie brakuje mi kwasów, które uwielbiam (bo są tylko podstawowe – cytrynowy, glikolowy, mlekowy, salicylowy i migdałowy).

Beauty Ever – ten sklep lubię szczególnie za obsługę przy odbiorze osobistym. Gwarantuję wam, że drugiego takiego nie ma na świecie J Sam sklep mieści się w piwnicy, więc schodząc do niego wstępuje się w coraz większe ciemności…. A obsługę stanowi kilku panów słusznego wieku i gabarytów, z siwymi brodami JJ Na serio J Jak pierwszy raz tam weszłam czułam się jakbym niechcący wstąpiła na zebranie klubu starych wilków morskich i tylko brakowało dzbanów z grogiem i pokrzykiwania „hoł hoł hoł morskie opowieści”  JJ  Polecam J A wracając do składników – jakościowo dobre, ale znowu mi trochę za mało. A szczególnie - kwasów …. (chociaż np. kwas alfa-liponowy dostałam jako próbkę, a na stronie go nie ma, ha, ki czort?) Mają za to, jako jedni z nielicznych, mój ukochany olej ryżowy J

Na końcu czas na Biochemię…. Oj nie lubię Ci ja, nie lubię. Składniki fajne, receptury fajne, ale ta obsługa…. Jeszcze do niedawna czekało się z tysiąc dni na wysyłkę, teraz na szczęście to zmienili. Ale nie to mi najbardziej przeszkadza. Najbardziej nie lubię gdy ktoś traktuje mnie jak gupka. Poprosiłam kiedyś o recepturę na którąś z ich mieszanek olejów, bo z poprzedniego zamówienia (robionego u nich zresztą) zostało mi trochę bezpańskiego rokitnikowego. Czego się dowiedziałam – że nie mogą mi zdradzić tej wielkiej tajemnicy, bo to wielka tajemnica technologii….. Dodam może, że nie, nie chodziło mi o molekularne charakterystyki cząsteczek każdego ze składników i ich pochodzenie, nie, ja chciałam tylko wiedzieć ile % rokitnikowego jest w jakimś tam serum……  Dodam może jeszcze, jakby ktoś nie wiedział, że BU dostarcza każdy składnik serum w oddzielnej fiolce... Więc drogą dedukcji czterolatka można dojść do wniosku, że wieeeeeelką tajemnicę technologii mogłabym odkryć kupując po prostu kolejny zestaw i ważąc zawartość fiolek…. Ale cóż – dzięki takiemu podejściu do klienta, następnego zestawu od tamtego czasu nie było, i nie będzie….


A rewelacyjne receptury, ba! rozpisane na % i gr. składy tak zwanych „gotowców” ma Zrób Sobie Krem, więc heloł Biochemio, I don’t need you anymore ;)  


No i tak to J Dziękuję za uwagę cierpliwym czytelnikom (szczególnie, że w tekście nie ma obrazków ani linków, tym większe chapeau bas :) )

wtorek, 20 marca 2012

wpis incydentalny i impulsywny

Taaa, jeden wpis na pół roku przyciąga zapewne całą rzeszę czytelników :))

Właściwie to tak sobie tylko wpadłam na chwilkę żeby napisać co aktualnie lubię i co jest fajne :)
(a tak naprawdę to żeby podlinkować taką jedną małolatę, którą mi się fajnie czyta od jakiegoś czasu, o właśnie :) )

No ale do adremu, żeby blogu stało się zadość garść refleksji o mydłach, mazidłach i innych dziwnych substancjach :):) :

Olejki Alterry - których recenzje przewinęły się przez większość blogów, i dołączam się do nich całkowicie - super skład, świetne działanie, przystępna cena. Lecę po całości - używam do paszczy, ciała i włosów (ha! niech mnie ktoś spróbuje wtedy złapać :))) ). W rankingu pod względem zapachu, wchłaniania się i braku tłustej warstwy ustawiłabym je tak: pierwsze miejsce granat i awokado, drugie migdał i papaja, trzecie brzoza i pomarańcza.
obrazek z www.rossnet.pl (pewnie wiecie, że Rossmann jest jedynym dystrybutorem na Polskę marki Alterra, a zatem z czystym sumieniem podaję do niego link :) )


Kremy Absolute Organics - jedne z nielicznych naturalnych, które nie zapychają mnie po kilku dniach stosowania, ba! które w ogóle działają tak jak napisane na opakowaniu - jak ma nawilżać to nawilża, jak ma odżywiać to odżywia, jak ma prasować zmarchy to prasuje :) Z serii przeciwzmarszczkowej (w pompkach) - krem pod oczy, krem do twarzy na noc i magiczne serum pod oczy. Z serii codziennej (w słoiczkach) - krem nawilżający na dzień i odżywczy na noc. Największym hitem jest serum pod oczy, które DZIAŁA - mam naprawdę mniej zmarszczek dzięki niemu :)
(porównanie do innych naturalnych pozwalam sobie dokonać na podstawie używania również kosmetyków - Logony, Lavery, Bio2You, Heliotrop, Anne Marie Bolrelind, Saddorn, Neobio, już nie wspominając o drogeryjnych Alterra, czy ściemnionych jako naturalne SkinFoodach).
obraz z www.b4you.co.il/products-ao.asp


Oliwka Hipp - jako zmywacz do oczu :) robię sobie z niej dwufazę - nalewam na zmoczony wacik i pięknie zmywa makijaż, a przy okazji odżywia skórę wokół oczu :) Niestety patent ten odżywia też same gałki oczne (czyt. zachodzą mgłą), pomaga włączenie wycieraczek na trzeci bieg i już po kilku okamgnieniach oko jest jak nowe :)
obraz z www.hipp.pl


Mydło Sultana of Soap - niestety z Lusha (niestety bo ściemniają o organiczności i naturalności, ale to już wszystkie wiemy). Pięknie pachnie, super się pieni, nawilża, odżywia i leciutko natłuszcza, ale niestety - wystarcza dosłownie na siedem myć, no może na osiem. Pierwsze mydło (a przed nim były cuda z jedwabiem, różnymi masłami, cudami wiankami, etc), po którym nawet w zimie nie muszę używać balsamu do ciała. No ale - ze względu na politykę Lush, oraz na wydajność - pożegnam Pana Sułtana i chyba zaprzyjaźnię się z polecanymi przez znawców kokosem i mydłem królowej z TULI i Lawendowej Farmy :)
obraz z www.lushusa.com


Szampony i odżywki - jestem w ciągłej fazie poszukiwań. Aktualnie trenuję Organix - pięknie pachną, składy w porząsiu ale nie idealne. Na tapecie seria z granatem i zieloną herbatą - wrażenia takie sobie, szampon działa bo co niby miałoby nie działać w szamponie (no dobra - myje i nie wysusza, wielkie mi halo), na szczęście odżywka nadrabia za siebie i męża i idealnie sprawdza się zarówno do mycia włosów jak i ich odżywiania :)
obraz z www.organixhair.com


Testuję też Australian Organics - szampon i odżywkę do włosów cienkich i delikatnych (czy też bez życia, już nie pamiętam, chyba wyparłam tę część opisu, bo że niby co - moje włosy bez życia? to niby z czym?) (w każdym bądź razie - obie tuby w pomarańczowym kolorze). No i tak se. Myją, nie plączą, nie utrudniają rozczesywania, ale żeby coś poza tym, albo daj boże na plus - to co to to nie.
obraz z www.australianorganics.com


No. I to by było na tyle z moich aktualnych ulubieńców :)
Ale żeby nie było, że tylko się myję i smaruję, a potem latam po łąkach i polach i do ludzi nie wychodzę, to dodam, że jest jeszcze kolorówka, lakiery do paznokci i perfumy, ale o tym w następnym odcinku.
Pewnie już około Bożego Narodzenia :))
(ups, podobno już nas wtedy nie będzie, hmm... no to może jednak zbiorę się wcześniej ;) )

Muszę przyznać koleżankom po prawej, że pisanie bloga urodowego (czy kosmetycznego, proszę o wybaczenie jeśli pomyliłam kategorie) to ciężka harówa - te zdjęcia, opisy, testy, swatche, no po prostu normalnie robota jak na pełnym etacie (yyy... właśnie, gdzie szefowa się dzisiaj podziała?.....).
Także niniejszym - duży szacun, ukłon do samej podłogi i wielki buziak, że się wam chce i efekty są efektowne :)

wtorek, 7 czerwca 2011

hokus pokus marokus i morele baks, jak mówi moje dziecko :)

No to może by coś napisać?.......

Ach korci mnie na początek ponarzekać, skrytykować, pomarudzić, objechać tak od góry do dołu, tak coby polskiej tradycji stało się zadość ale,
ALE
znalazłam coś takiego co wszelkiej krytyce się opiera, oraz leczy, łagodzi i uspokaja, więc na fali kosmetycznego Zen, przedstawiam Państwu kosmetyki Essential Care (podlinkowana strona uk).

Używam Organic First Aid Lotion i Organic Repair Lotion.
Pierwszy służy w sytuacjach problematycznych, drugi jako delikatny nawilżacz.

Organic First Aid Lotion
(opis ze strony bio-beauty.pl)
To silnie działające, przyjazne dla skóry, antybakteryjne i przeciwgrzybiczne mleczko pomaga zwalczać infekcje i przyspiesza gojenie. Ma lekką, nietłustą konsystencję i zawiera mocno skoncentrowaną mieszankę aloesu, leczniczych ziół i olejków eterycznych. Działa doskonale w przypadku trądziku (przy jednoczesnym stosowaniu Żelu do mycia twarzy Cytryna & Drzewo Herbaciane), wyprysków, mniejszych ran i oparzeń, użądleń, ukąszeń, odparzeń od pieluch, grzybicy oraz innych zakażeń na tle drożdżycowym.

Polecany:
• do zastosowań antybakteryjnych, przeciwgrzybicznych
• na trądzik i wysypki
• na pękającą skórę między palcami stóp i inne infekcje o podłożu grzybicznym
• na mniejsze oparzenia i zadrapania
• aby łagodzić po ukąszeniach i użądleniach owadów, poparzeniu pokrzywą i poparzeniu słonecznym
Kluczowe składniki:
• aloes zwyczajny - łagodzący poparzenia słoneczne i regenerujący suchą skórę
• tlenek cynku - leczniczy, antyseptyczny minerał
• kit pszczeli - tarcza dla mikrobów, sprzyja powrotowi do zdrowia tkanek
• echinacea (jeżówka) - z uprawy biodynamicznej, mocno antyseptyczna, z właściwościami stymulującymi odporność
• olejek eteryczny z lawendy - antyseptyczny i kojący
• olejek eteryczny z drzewa herbacianego - przeciwgrzybiczny, antybakteryjny
Składniki: sok z aloesu Aloe Vera*, filtrowana woda, oliwa z oliwek extra virgin *, olej z drzewa herbacianego*, olejek eteryczny z lawendy*, tlenek cynku, glucozyd cetearylowy (pochodzenia roślinnego), alkohol cetearylowy (pochodzenia roślinnego), wyciąg z jeżówki*, olejek eteryczny z cytryny*, guma ksantanowa (pochodzenia roślinnego), kit pszczeli*, olejek eteryczny z paczuli*, limonen* & linalol* (w olejkach eterycznych). *) uprawiane i produkowane organicznie (min. 95% produktu na 100% składników naturalnych).

obrazek z www.essential-care.co.uk



Moim zdaniem:
Rewelacyjnie leczy i uspokaja wszelkie niespodzianki na twarzy, jest lekki, nie zapycha, dość łatwo się wchłania (jak każdemu kosmetykowi naturalnemu trzeba mu dać chwilę na wchłonięcie). Ma konsystencję wodnistego mleczka. Zapach jest bardzo intensywny, ziołowy, ale szybko się ulatnia.
Naprawdę działa, bez zbędnego przesuszania skóry.



Organic Repair Lotion
(opis ze strony bio-beauty.pl)
Silna dawka naturalnych substancji gojących przynosząca ulgę podrażnionej, swędzącej lub podatnej na alergie skórze. Tłoczona na zimno oliwa z oliwek ekstra virgin nawilża i łagodzi, lecznicze stężenie aloesu goi, ptasie ziele przynosi ulgę w swędzeniu a bioaktywny rumianek ma dowiedzione działanie przeciwzapalne.
Składniki: Sok z aloesu*, oliwa z oliwek ekstra virgin*, filtrowana woda, wyciąg z ptasiego ziela*, masło shea*, rumianek*, nagietek*, dziurawiec, rozmaryn*, glukozyd cetearylowy (pochodzenia roślinnego), alkohol cetearylowy (pochodzenia roślinnego), kwas lewulinowy (pochodzenia roślinnego), wyciąg z brodaczki, wyciąg z kapryfolium, guma ksantanowa (pochodzenia roślinnego). *) uprawiane i produkowane organicznie (100% produktu)
obrazek z www.essential-care.co.uk



Moim zdaniem:
Lekki, delikatny nawilżacz, łatwo się wchłania (trochę lepiej niż „First Aid”). Jest lekko żółtawy, ma w miarę zwartą konsystencję. Nie zapycha, nie pachnie intensywnie. Idealny dla przekarmionej skóry, której chcemy dać odpocząć, a równocześnie nie zaniedbać.


Oba produkty to dla mnie niemalże objawienie – pomagają wracać twarzy do dobrej kondycji po różnorakich eksperymentach kosmetycznych
:))

czwartek, 24 marca 2011